Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 102.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie, przeciwnie — spojrzała na niego wyzywająco.
— Zapuściłem wędkę w duszę pani, bo chciałem panią poznać...
— Zabawne, bo w tej chwili to samo zrobiłam...
— I co?
— Zdaje się, że to całkiem niepotrzebne.
Nic nie odpowiedział, tylko ich oczy schwyciły się z dziwnem, zimnem pragnieniem.
Wyciągnąła milcząco swoją drapieżną rękę — i jak oślizgły wąż wsunęła się jej wąska dłoń pod mankiet, rękaw marynarki i koszuli, ujęła jego ramię i wpiła ostre paznokcie w nagie ciało...
Syknął z bólu.
— Boli? — spytała cicho.
— Nie! — ujrzał jej oczy, takie, jakie je Borsuk namalował: złe, chciwe, przewrotne i zimne.
— Jeszcze nie? — Wpijała coraz głębiej ostrze paznokci w ciało jego przedramienia.
— Słodko? — pytała.
Schwycił ją za rękę, przegiął w tył i szarpnął nagle ku sobie.
— O mało co, a byłbym cię zwalił ze stołka, wybacz... — roześmiał się głuchym, cynicznym śmiechem.
— O mało co, a byłabym się paznokciami do kości dobrała.