Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 073.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
IV.

Kiedy Łucya przyszła do siebie, świtało w pokoju.
Przysiadła na podłodze, obejrzała się dookoła i zwolna przytomniała.
Wszystko, co tej nocy przeżyła, wiedziała dokładnie, ale nie zadawała sobie trudu, by o czemkolwiek myśleć.
W głowie łoskot, huk, szum — gdzieżby w tym zgiełku można o czemś myśleć! Przeciwnie, o niczem myśleć nie będzie. Odwróciła się ku drzwiom i wlepiła uporczywie i bezmyślnie oczy w świecącą klamkę.
Wiedziała, że się coś strasznego stało — coś, czegoby napewno myślą objąć nie zdołała, i to przeświadczenie nie pozwalało jej się z miejsca ruszyć, ani oczu odwrócić.
Raz po raz spadała czarna noc na jej oczy, zdawało jej się, że leci głową na dół w jakąś przepaść; wtedy odruchowo padała twarzą na ziemię, wpijała paznokcie w podłogę, by się tylko o coś zaczepić.