Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 060.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dochodzili do domu, w którym mieszkał.
Szła na palcach z nieskończoną ostrożnością.
Droga wydawała jej się niezmiernie długą. Górski pewnie pobłądził — z przerażeniem myślała o tem, że mógłby pobłądzić, a wtedy musiałaby się za nim wlec bez końca, a już jej sił nie starczyło, teraz już przystanąć musiała, bo nogi już jej dalej nieść nie chciały.
Rozejrzała się i odetchnęła. Nie! nie pobłądził, dokładnie rozpoznawała ulicę... jeszcze parę domów.
Górski zatrzymał się przed żelaznemi sztachetami, które na niewielkiej przestrzeni łączyły dwie kamienice, zamyślił się, spróbował, czy furtka otwarta, znowu się zamyślił, jak człowiek, który o czem innem myśli, poczem począł szukać dość długo klucza po wszystkich kieszeniach, znalazł go wreszcie, otworzył drzwiczki i nagle obrócił się ku niej.
Dech jej w piersiach zamarł. Nogi się pod nią zatrzęsły.
Podszedł ku niej i wziął ją za rękę.
— Chodź — mówił — tam u mnie zacisznie, możesz tam spocząć. Tyś strasznie zmęczona. Teraz mi przykro, żem cię samą zostawił. Zdawało mi się, że miałem jakieś jeszcze obrachunki z sobą poczynić, ale ja się ze wszystkiem już załatwiłem. Mam tam jeszcze na górze flaszkę wina... urządzimy sobie