Strona:PL Stanisław Przybyszewski-Mocny człowiek 040.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

iż, gdyby zechciał, mógłby zapanować nad obiegiem krwi — i istotnie panował, bo serce, które przed chwilą swoim naporem o mało co żył mu nie porozrywało, teraz biło spokojnie i leniwie — teraz mógłby nawet, gdyby zechciał, wolą swoją wpłynąć na wymianę materyi, mógłby ją przyśpieszyć, albo też całkiem zatrzymać tak, że możnaby go żywcem pogrzebać, a onby po paru miesiącach z grobu powstał.
To poczucie siły radowało go niezmiernie, bo czuł, że dojrzał do śmierci.
On jeden!
Bo nawet Chrystus krwią się pocił i błagał swego Ojca, by ten kielich od niego odwrócił, a na krzyżu jęczał, czemu go opuścił... A cóż dopiero to dwunożne, niechlujne robactwo, które wokół pełzało, roiło się i jego spokój zakłócało!
Dojrzeć do śmierci! Ile mocy na to potrzeba, by te straszne kajdany życia, którymi człowieka Bóg czy też Szatan spętał, rozerwać i życie kopnąć, jak coś nieczystego, niechlujnego, co duszę plugawi...
Poprzez ciżbę ludzi, tłoczącą się na chodnikach i ulicach, kroczył dumnym, królewskim krokiem, wyniosłym swoim majestatem sterczał nad nią, jak wysmukły chajer nad gęstwiną zagajnika; nadpływająca i odpływająca