Strona:PL Stanisław Korab Brzozowski - Nim serce ucichło.djvu/64

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    PIĘKNO.



    Jam piękna, o śmiertelni, niby sen z granitu,
    A pierś ma, gdzie krwawiła niejedna pierś żywa,
    Jest dla poety źródłem, z którego wypływa
    Miłość wieczna i niema, jak materya bytu.

    Króluje wśród lazurów, jak sfinks niezbadany;
    Biel serca łączę z śniegiem łabędziego puchu;
    Niszczącego harmonię nienawidzę ruchu;
    I łzy są dla mnie obce i śmiech mi nieznany.

    Poeci u stóp mojej wyniosłej postawy,
    Którą zda się, że wzięłam od dumnych pomników,
    Cały żywot swój strawią na nauce krwawej;

    Bo mam, by oczarować moich miłośników,
    Zwierciadła, w których świata pięknieją obrazy:
    Oczy me, wielkie oczy — o blaskach bez zmazy!