Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nią pogardzam. A pozatem ostrzegam księdza, że dla Corneliusa — mówię to, bo psychologistą jest ojciec w dużym stopniu — jedność osobowości nie jest bezpośrednio dana.
— Cornelius nie jest dla mnie nieomylną wyrocznią. Wielość świata nie jest jednak wielością bożego trwania. Jedność absolutna jest z Nicością równoznaczna, więc Bóg musi być wielością w swej osobie i tak jest trójcą, konieczną w swej troistości, bo stanowi miłość, rozum i wiarę, najwyższą wiarę w samego siebie — trzy istności osobowe, urzeczywistnione pierwotnie poza czasem.
— A wie ksiądz co czasem myślę? — oto, że jeśli Bóg jest naprawdę, to jest czemś tak z naszą myślą niewspółmiernem, że musi się bardzo śmiać, słysząc, jakie my koziołki myślowe wyprawiamy, aby sobie z nim dać radę…
Ksiądz Wyprztyk zakrył ręką usta Heli i zasyczał:
— Milcz, milcz, milcz! — Poczem mówił, jakby nie wracając do poprzedniego tematu: — Pojęcie Boga, jako granicznego, o nieskończonych atrybutach, Istnienia Poszczególnego, jest najwyższem. U nas tylko etyka stanowi całość z metafizyką i wypływa z tajemnicy Trójcy i wspólności wszystkich w osobowym Bogu — z najwyższej z tajemnic realnych, w przeciwstawieniu do sztucznych: czwartego wymiaru w znaczeniu istnieniowem, duchów na seansach i teozofji — krzyczał, nie władający już natchnieniem ojciec Hieronim. Dopiero teraz puścił te usta, które zaczęły mu drgać lubieżnie pod ręką. Hela wyjęła purpurowe naczynie z szafki i splunęła z obrzydzeniem. Nie widział tego Wyprztyk. Ukryta gdzieś aż w „gruczołach“, a nie w marnej podświadomości, wysoce perwersyjna w możliwościach swych, miłość do Heli, sublimowana w innym wymiarze, stwarzała krwawy opar metafizycznej żarliwości. O milimetr, za cienkiem przepierzeniem stał ordynar-