Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prawdę: kto raz ujrzy to, co ja, nigdy nie zawróci do tego pseudo-ludzkiego świata. Było dobrze, ale się skończyło — zużytkować dla naszych celów pozytywne tego zdobycze. Dancing i sport to jedne z elementów ogłupienia — zbydlęcenie na tem tle będzie igraszką do wykonania. Zamykanie dancingów przez faszystów, tych największych błaznów na świecie, przemawia za moją tezą. Ale to tylko wstęp — rewolucja programowych bydląt! Uważam, że materjalizm w marksizmie był dotąd zbyt zamaskowany. Ale kto ja jestem, to się jeszcze okaże, mój Taziu. Wiem, że siły mi nie zabraknie. — Wyprężył straszliwe muskuły, rozpierające zielonawy kubraczek. Ktoś rozbierał się w przedpokoju, wpuszczony przez sprzątającą stróżkę.
— A cóż twoje własne wiersze w tem wszystkiem? — spytał Atanazy, stropiony trochę otwartością postawienia kwestji i nie znajdując na razie repliki. — Czy to są też objawy programowego zbydlęcenia?
— Nie żartuj: pod tym popularnym terminem kryje się naprawdę treść głęboka. A co do moich poezji to nie są to ani twory waszej głupiej Czystej Formy, ani rozwiązywanie artystyczne problemów społecznych, czy jak tam — bo nigdy dobrze nie rozumiałem tych tam uniwersalistów. Tępić kłamstwo — nasza kultura zakłamuje się na śmierć. Moje wiersze są czystą propagandą prawdy — sztuka jest brutalnie, otwarcie zużyta jako robocze bydlę. — (Atanazy był pod wrażeniem prostoty i szczerości Tempego: zazdrościł mu jego siły i wiary.).
— Ale nie programowe jeszcze — rzekł wesoło Łohoyski, wchodząc bez pukania. Poraz pierwszy pozwolił sobie dziś na kokainę od rana i w świetnym był humorze. Nie wiedział, że tego dnia właśnie podpisał na siebie wyrok śmierci — jeśli nie fizycznej, to duchowej. Już ani jedna chwila dnia i nocy nie miała