Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Pożegnanie jesieni.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ma o czem mówić. Sam Chwistek dąży do uwzględnienia prawdy przez teorję typów…
Purcel: Ależ oczywiście. Ja, teorję wielości rzeczywistości, wprowadziłem jako przedmiot obowiązujący w wyższej szkole kawaleryjskiej…
Atanazy: Obaj nie rozumiecie Chwistka ani w ząb…
Purcel (krzyczy): Niema kryterjów na ocenienie czy lepszym jest regulamin jazdy francuski, czy rosyjski…
Atanazy: Pan jest chyba pijany, panie rotmistrzu. Otóż jedyną rzeczą ciekawą jest jeszcze rozmowa. Tylko nie z tem przekonaniem, że wszystko jest względne: wtedy oczywiście lepiej tłuc kamienie, lub łowić ryby. To najtańsza doktryna ten relatywizm. Ale jest przeważnie bronią ludzi o niższej inteligencji, podobnie jak dowcip i złośliwość: wydaje im się że są bardzo mądrzy…
Łohoyski: Dziękuję ci. A Einstein, czy też…?
Wyprztyk: Nic nie rozumiesz fizyki, Jędrusiu. (Mała informacja zbyteczna: Łohoyski, na równi z Atanazym i Sajetanem Tempe, byli uczniami księdza Hieronima z czasów gimnazjalnych). Teorja Einsteina, nazywając się teorją względności, ubezwzględnia nasze poznanie, czyniąc je dokładniejszem. Pozorna bezwzględność Newtona staje się tylko pierwszem przybliżeniem w stosunku do wypadków, w których występuje ruch dość szybki, zbliżony do szybkości światła, największej, praktycznie nieskończonej.
Łohoyski: Ale dlaczego właśnie to ma być 300 000 km. na sekundę ta ostatnia szybkość? Tego nigdy nie mogłem pojąć.
Wyprztyk: Nieskończonej szybkości być nie może. Któraś ze skończonych musi być najwyższa. Czy nie wszystko jedno która?
Atanazy: Tak — to jest właśnie zasada przypadkowości takiej, a nie innej rzeczy. To się stosuje też do istnienia indywidualnego. Gdzieś i kiedyś musiałem być