Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nikotyna Alkohol Kokaina Peyotl Morfina Eter.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczątki głębokich i silnych doznań narkotycznych: ale wystarczyło kilka razy głęboko wciągnąć powietrze przez chustkę nasyconą eterem — i w kilka sekund już byłem gdzieindziej, tam, odrazu odpoznawałem swój stan — i przeżywałem niejako drugi raz pewne rzeczy lub ich dalszy ciąg. —
Oto te resztki, które przechowała moja normalna świadomość: czas jest niejako zwolniony, zdaje się, że upływają niezmiernie długie okresy — a trwa to kilka lub kilkanaście sekund. Przestrzeń też olbrzymieje: most (Poniatowskiego) robił na mnie wrażenie czegoś nieskończenie wielkiego. Dzięki eterowi zacząłem rozumieć poezję symboliczną. Każda latarnia, pęknięcie płyty trotuaru, przechodzący pies, wszystko to było symbolem, koniecznością, miało nieskończenie głębokie znaczenie, było straszliwie ważne. Wszystko jest piękne i straszne; jakiś pagórek z jesiennemi drzewami, noc, zostawiły niezatarte wspomnienie niewypowiedzianej wielkości i tragicznego piękna — jak „Ulalume” Poe’go. Ta symboliczność, piękno i konieczność, to że wszystko rozwija się, jak wspaniała symfonja, przypomina doznawanie rzeczywistości w początkach schizofrenji. Wydaje się, że ma się zdolność przewidywania. Myślę: „Tam—ktoś idzie”. Odwracam się i rzeczywiście spostrzegam przechodnia. Sądzę, że daje się to objaśnić w ten sposób: słyszy się przechodnia, ale do świadomości dochodzi nie odgłos kroków, lecz tylko wynikający z tego wrażenia sąd: „Ktoś idzie”. Stąd złudzenie „proroczości”. Fontanny uczuć i myśli zalewają świa-