Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie I.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trudnem jest zadaniem. Powinna świecić, jak lampa z za mlecznej szyby, ale nie waż się rozbić tej zasłony i spojrzeć w samo światło. Wtedy będziesz musiał potęgować je, aż do oślepnięcia, co właśnie grozi mnie. Może gdybym mógł żyć tak, jakbym chciał, może wtedy nie byłbym artystą. Kalectwo jest zdaje się tego przyczyną. Takie są te twórcze typy dzisiejsze. Czynności zastępcze...
— Ale praktycznie...
— Czyś ty się wściekł z tą praktycznością? Ja ci nie powiem jak się masz dać zgwałcić tej babie, ani co jutro zjeść na śniadanie. Ja ci mówię tylko: staraj się zachować w stanie pierwotnym to, coś dziś w sobie odnalazł i naucz się panować nad własną siłą. To trudniejsze jest od pokonania słabości — wierz mi.
„Czy ja jestem naprawdę tak silny, jak się tej pokrace wydaje?“ — pomyślał Genezyp. „Chociaż nikt chyba nie wie na ile jest silnym, póki siebie nie wyprobuje“. — „Jesteśmy zawsze silniejsi, niż to sobie wyobrażamy“ — przypomniało mu się zdanie ojca. — „Siła charakteru polega na przezwyciężeniu chwilowej słabości“ — przesunęło się zdanie z wzorków kaligraficznych z klasy trzeciej. Wszystko to nie pasowało do chwili obecnej. Co go obchodził w tej chwili problem siły? Tengier był zadowolony. Bolesna nuda jego faktycznej egzystencji na tle straszliwych zmagań się z niewiadomem w krainie czystych dźwięków, dawała się okłamać jedynie przez to, co popularnie nazywano „włażeniem na innych ludzi“. Termin wymyśliła księżna. Musiał mówić komuś o jego niebezpieczeństwach, wyławiać z drugich podświadome motory ich działań, prorokować, radzić — jednem słowem wykrzywiać na ile można czyjeś przeznaczenie — poza muzyką żył w tem najistotniej, a mało znajdował objektów odpowiednich dla swych doświadczeń. W Genezypa wpił się jak kleszcz. Poza finansowemi możliwościami, był on dla