Strona:PL Stanisław Ignacy Witkiewicz-Nienasycenie I.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

solutną wiedzą, negatywną, ale absolutną, psia-krew! A jednocześnie wiedział, że to też niczem jest wobec otchłani bezdennej wszechistnieniowego nonsensu i tajemnicy, która ten nonsens rodzi.
— A jednak mam rację — rzekł z uporem. — Może mój system pojęć nie jest dość doskonały, aby jednoznacznie i adekwatnie to wyrazić, ale tem niemniej jest jedynym prawdziwym — zdaje sprawę z tego, co naprawdę jest. Gdybym go wykończył, bolszewicy musieliby go przyjąć jako wyższą formę materjalizmu, od tego, który oficjalnie teraz wyznają — materjalizm bijologiczny — jest tylko materja żywa, w różnym stopniu zindywidualizowana, obdarzona świadomością, w znaczeniu tem, że nawet mikroby mają czucia i pewną rudymentarną osobowość. U nas świadomość łączy się z intelektem — to jest luksus, nadbudowa. Łatwiej nam sobie wyobrazić stopniowanie wzwyż, niż wdół — a zależy ono od ściślejszego, lub luźniejszego związku części organizmu między sobą — bo komórki też muszą być złożone. Tę ich złożoność wyrażamy w postaci chemicznych kombinacji w sposób przybliżony. — (Benz machnął ręką z pogardą.) — Ale nawet jeśli tak nie jest, to obaj panowie nie możecie być dla mnie uosobieniem doskonałości. Nie widzę w was umysłowego rozpędu dawnych mędrców i proroków, nie czuję w was intelektualnego ryzyka. Dostrzegam tylko ostrożność asekurujących się w swych skrytkach ślimaków, które boją się, aby ich nie rozkwaszono w nielitościwej społecznej walce. Ja wiem dobrze jakby to było przyjemnie uwierzyć tak, że nic niema ponad znaczki — jak wtedy inaczej przedstawiałaby się nędza życia, choćby pańskiego, panie Benz — z mojego punktu widzenia. Oczywiście lepiej, aby pana uznano. Ale jak pomyślę na jakie niebezpieczeństwa narażony jest człowiek uznany, chcący się utrzymać na tym samym standarcie, to widzę, że jednak może lepiej jest,