Strona:PL Spyri Johanna - Heidi.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kiedy dmie wichr taki, że nieraz silnemu mężczyźnie zagraża niebezpieczeństwo? Pamięta zapewne ks. proboszcz matkę Heidi, Adelajdę? Była także wątłą i w dodatku lunatyczką. Czyż ta dziewczynka ma popaść w to samo, skutkiem przemęczenia? Ciekawym bardzo, kto mnie zmusi? Stanę przed każdym sądem, a zobaczymy czy mnie któryś ukarze?
— Macie słuszność, sąsiedzie! — rzekł proboszcz łagodnie. — Istotnie, stąd dziecka do szkoły posyłać niesposób. Kochacie, jednak widzę, małą Heidi, przeto uczyńcie dla niej to, coście powinni był już dawno uczynić. Sprowadźcie się z powrotem do osiedla i żyjcie pośród ludzi! Cóż to za życie w tej pustce, z sercem zatwardziałem względem Boga i świata? Któżby wam pospieszył z pomocą w razie jakiegoś wypadku? Pojąć nie mogę, sąsiedzie, że nie zamarzacie na śmierć w porze zimowej w tej chacie i że dziecko znosi te warunki.
— Dziecko ma młodą krew i dobrą kołdrę, księże proboszczu. Pozatem, wiem ja dobrze, gdzie jest drzewo i kiedy je gromadzić. Proszę zajrzeć do mojej szopy, jest pełna. W izbie pali się przez całą zimę nieustannie. Ale o tych przenosinach niema mowy. Ludzie mną gardzą, a ja nimi, lepiej dla mnie i dla nich, że się nie stykamy.
— Nie lepiej, nie lepiej! — zaprzeczył proboszcz serdecznym tonem. — Zaręczam, że odnośnie do tej wzgardy przesadzacie, sąsiedzie drogi. Pogódźcie się jeno z Bogiem, poproście o przebaczenie, o ile to uznacie za potrzebne, wróćcie między ludzi, a przekonacie się, że was polubią i że wam będzie dobrze z nimi!
Proboszcz wstał, ujął dłoń starca i powtórzył raz jeszcze serdecznie:
— Spodziewam się, drogi sąsiedzie, że zobaczymy was w osiedlu tej zimy i że zostaniemy z powrotem dobrymi sąsiadami. Wielkąby mi sprawiło przykrość, gdyby musiano zastosować do was przymus. Dajcież mi rękę na znak, że wrócicie między ludzi i pogodzicie się z nimi, oraz z Bogiem!