Przejdź do zawartości

Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


W chwilach wolniejszych od obowiązków i zajęć zawodu, jakby dla wytchnienia i odświeżenia myśli na dalszy znój i pracę, zwracałem się do Sofoklesa i przetłomaczyłem z kolei Antygonę, Edypa króla, Elektrę i Edypa kolonejskiego. — Przyszedł rok straszliwy 1914 i wyrzucił nas wszystkich ze zwykłego toku życia, wstrząsnął do głębi naszą myślą i uczuciami. Szukając wtedy pracy i ukojenia, zabrałem się do pozostałych tragedyi, aby je przełożyć na polskie. Wielki uczony francuski, Gaston Paris, wykładając w grudniu r. 1870, podczas oblężenia Paryża, o Chanson de Roland, pytał się, czy to nie jest czasem rozkoszą „egoistyczną i nieprawną“. Ale odpowiedział zaraz, że wszystko, co dusze umacnia, miłością do ojczyzny napełnia, jest także pracą dla niej i walką za jej dobro. Niech więc nią będą także niniejsze greckiego wieszcza przekłady. Uruchomiają one greckie i wieczne myśli na korzyść naszego narodu, uruchomiają nasz język i naginają go do oddania odcieni wspaniałej mowy ateńskiej. Przypadkiem dwie tragedye, które teraz tłómaczyłem, obracają się około problemu tęsknoty za orężem, który miał przynieść zwycięstwo i wyzwolenie. My szukaliśmy broni po ościennych krajach, po ostępach naszej przeszłości i wśród wielkich nowoczesnych prądów idei,