Rzekłem już wszystko; Atrydom kto wrogiem,
Niechaj mnie będzie i bogom wraz drogim!
390—402
Górska Gaio wszechżywna i Zeusa samego macierzy,
Co mieszkasz, kędy Paktol złotonośny bieży,
Ciebie, Matko czcigodna, już tam ja wzywałem,
Gdy w tego gwałt Atrydów godził swym nawałem,
Kiedy zbroje ojcowskie bezprawnie oddano
— O ty, co bykobójczych lwów dzierżysz zaprzęgi! —
Synowi Laertesa, jako szczytne wiano.
A więc goryczy znak mając wyraźny,
Jak widać, do mnie przyszliście, o druhy,
405
Ze mną w tem zgodni, iż sprawy te wszystkie
Dziełem Atrydów i Odysseusza.
Bo wiem to dobrze, iż on przed ziem słowem
Ani przed czynem nie cofnie się zdrożnym
I że do końca w złej wytrwa kolei.
410
To mi nie dziwnem, lecz to, że obecny
Aias, ów starszy, zniósł widok tych rzeczy.
Nie żył już wtedy, o druhu, bo nigdy
Za życia jego nie byłbym znał krzywdy.
Jak mówisz? więc on już także stąd poszedł?
415 Wiedz, że już naszem nie cieszy się słońcem.
O ja nieszczęsny! Ale syn Tydeusa