Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/311

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
LICHAS.

Bynajmniej; służbę spełniałem w milczeniu.

DEJANIRA.

       320 Więc daj ty sama wiadomość o sobie,
Bo przecie źle jest nie wiedzieć, kim jesteś.

LICHAS.

Toć ona takoż, jak w uprzednim czasie.
Ust nie roztworzy, bo dotąd nie chciała
Większem ni mniejszem odezwać się słowem.
       325 Lecz ciągle jęcząc nad jarzmem niewoli
Łzy tylko leje, od kiedy ojczyznę
Wietrzną rzuciła; los srogi zaiste
Spotkał ją, ale znajduje współczucie.

DEJANIRA.

Puśćcie ją tedy, niech idzie do domu,
       330 Jak tego pragnie, bo przecie ja nie chcę
By się jej żałość zdwoiła przezemnie.
Dość jej ma ona; a idźmy do wnętrza
Już wszyscy, byś ty podążył, gdzieć pilno,
A ja bym w domu wszystko opatrzyła.

POSŁANIEC.

       335 Lecz naprzód zostań tu chwilkę i bez tych
Dowiedz się, kogo tam puszczasz do domu,
I zwiedz się o tem, co słyszeć ci trzeba,
Bo ja o wszystkiem zdać mogę ci sprawę.

DEJANIRA.

Cóż to? dlaczegoś zastąpił mi drogę?

POSŁANIEC.

       340 Stój i posłuchaj. Bom na wiatr nie gadał
Przedtem i teraz nic na wiatr nie powiem.