Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/306

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       190 Wnet się porwałem, bym pierwszy to doniósł
I coś od ciebie i wdzięczność twą zyskał.

DEJANIRA.

Przecz Lichas z dobrą nie przybył sam wieścią?

POSŁANIEC.

Jemu samemu tu stanąć nie łacno,
Bo lud malijski otoczył go kołem
       195 I bada, tak, że mu ruszyć się trudno.
Każdy bo chciałby usłyszeć, co pragnie,
I nie popuści aż uszy nasyci.
Więc poniewoli, lecz innym on gwoli
Tam został; zresztą wnet stanie przed tobą.

DEJANIRA.

       200 Zeusie, co w Ojcie bezżęte masz błonie,
Niech za pociechę, choć późną, się skłonię.
Wznieście niewiasty też dzięki gorące
W domu i w polu, iż mimo nadziei
Wieści radosnej dziś weszło mi słońce.

CHÓR.

       205—224 Pieśnią wesela niech zabrzmią te mury,
Niech krasawica poczyna,
A wnet młodzieńców zawtórzą jej chóry,
Sławiące moc Apollina,
Boga obrońcy, o pięknym kołczanie.
Złączcie się razem w pochwalnym peanie,
Śpiewnym peanie dziewice
Na Artemidę Apolla siostrzycę
Tę Ortygijską, łowczą, strojną w żary;
Sławcie też nimfy, co dzierżą te jary.