Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       25 By wdzięki mi nie przyniosły udręki;
Zeus zaś szermierczy kres szczęsny położył,
Jeśli on szczęsny. Toć godną uznana
Łoża Herakla, wciąż troskę po trosce
Żywię o niego się trwożąc; noc jedna
       30 Wpuszcza je, druga wypiera z kolei.
I przyszły dziatki, któremi się cieszył,
Jako ów rolnik dalekimi łany,
Z rzadka, wśród siewu i żniwa jedynie.
Takie to życie od domu do domu
       35 Wciąż męża gnało gdzieś w obce posługi;
A teraz, kiedy kres nastał tym znojom,
Największy z wszystkich mną włada niepokój.
Bo skoro zgnębił Ifita on siłę,
My jak wygnańcy żyjemy w Trachinie,
       40 W domu nam obcym, a nikt o tem nie wie,
Gdzie on się podział, lecz gorzkie zaiste
Smutki odchodząc zaszczepił mi w duszę,
I wiem ja tyle, że popadł on w kięski;
Bo czas niemały, lecz dziesięć miesięcy
       45 Nad innych pięć już zostawia bez wieści.
A cierpi wielce. Wszak takie mi pismo
Idąc przekazał; więc łaski ja boskiej
Wzywam, by źródłem nie było mi troski.

PIASTUNKA.

O Dejaniro, ma pani, już często
       50 Widziałam ciebie w bezmiernej żałobie
I smutku nad tą Herakla wyprawą,
Lecz teraz, jeśli wolno niewolnicy
Pouczać panią, zwól mówić w tej sprawie.
Czemuż ty mając tak liczne potomstwo