Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
EDYP.

       580 Cokolwiek zechce, przyznaję jej chętnie.

KREON.

Czyż więc ja trzeci nie równam się z wami?

EDYP.

W tem właśnie widzę twą złość i przewrotność.

KREON.

Nie, gdybyś słuchał, jak ja cię słuchałem. —
Rozważ to naprzód, czy ktoby przekładał
       585 Rządy wśród trwogi nad spokój pogodny,
Któryby równą zapewniał mu siłę.
Jam tedy nigdy nie marzył, by królem
Być raczej niśli królewskie mieć życie
I nikt rozumny tego nie zapragnie.
       590 Teraz mam wszystko od ciebie bez znoju,
Gdy królów wolę częstokroć mus pęta.
Jakże więc przeniósł bym godność i trony
Nad stanowisko, co dzierżę wśród wczasów?
Nie jestem przecie głupim, by pożądać
       595 Czegoś innego nad zaszczyt z korzyścią.
Czczą mnie tu wszyscy, wszystko mi się kłania,
Ci, co do ciebie dążą, mi schlebiają,
Bo od mej łaski tak wiele zależy.
Więc czemużbym ja to wszystko porzucił?
       600 Nie wykolei się człowiek rozważny,
Anibym powziął ja takich zamiarów,
Ani też innych nie poparł w tem dziele.
Więc dla dowodu, zapytaj się w Delfach,
Czy w całej prawdzie oddałem głos boga;
       605 A gdybyś poznał, że spiski knowałem