O, ani mi w głowie.
Nie wiesz ty, komu oddałaś mnie kiedyś?
Komu? Co mówisz?
Którego ramiona
1350
Stąd do Focydy mnie wiodły z twej rady.
Czyż to ów człowiek, co z wielu jedynie
Wiernym pozostał wśród ojca pogromu?
Tak jest, już dzisiaj nie badaj mnie słowy.
Światło ty drogie, jedyny ty zbawco
1355
Atrydów domu, skąd idziesz? tyż jesteś
Tym, co mi jego z klęsk tylu wybawił?
Najmilsza dłoni, najsłodszą posługą
Były twe stopy: jakimże sposobem
Takeś się ukrył długo i nie zdradził,
1360
Miażdżąc mnie mową, gdyś prawdę niósł słodką?
Witaj mi ojcze, bo jakbym w rodzica
Patrzyła. Wiedz to, że z ludzi najbardziej
Byłeś mi wstrętnym i drogim w dniu jednym.
Dość tego dzisiaj. Co zaszło w tych czasach,
1365
O tem dni wielu i nocy obroty