Nieszczęsny Orest marnieje gdzieś w dali.
Skarżysz się ciągle, że złość moja judzi
W bracie mściciela; wiedz żebym czyniła
605
Tak, gdybym mogła. Dlatego wśród ludzi
Niechbyś mnie choćby i złą ogłosiła,
I jeśli trzeba, oszczerczą, bezczelną!
Bo jeśli prawda, żem w rzeczach tych celną,
Że mi gwałtowność i gniewność wrodzona,
610
To krwi nie shańbię, ni twego ja łona.
Że gniewem zieje, to widzę, lecz nie wiem,
Czy w gniewie słuszność ma również na względzie.
Jakiż ja dla tej bym jeszcze wzgląd miała,
Która tak matkę swą własną znieważa
615
I to w tym wieku; czyż ona w bezwstydzie
Wszelkiego czynu nie wyda się zdolną?
Wiedz ty, żem jeszcze nie wyzuta z wstydu,
Choć sąd twój inny; dziś słyszę, że działam
Nad wiek i płonę nieprzystojnym gniewem,
620
Lecz twa złość przecież i twoje to czyny
Mnie popychają do gwałtu i winy,
Bo złe postępki są złego posiewem.
Bezczelna dziewko, ja i słowa moje
I czyny zbytnią tchną w ciebie wymowę.
625
Tyś więc wymowna, nie ja! Bo ty działasz,
A gdy czyn knowa, zawtórzą mu słowa.