Na moje płody, niż tamtej potomstwo?
Lub czyż wyrodny ojciec dla mych dzieci
545
Nie miał dość serca, miał dla Menelaja?
Czyż to nie zamysł i zły i przewrotny?
Sądzę tak, choćbyś inaczej mniemała,
A głos by zmarłej, gdyby mógł, przywtórzył.
Ja więc wyrzutów po tem, co się stało,
550
Nie mam, a jeśli przyganiasz mej winie,
Rozważ co słusznem, potem lżyj rodzinie.
Nie mów choć teraz, że ja mą zaczepką
Gniewne od ciebie wywołałam słowa.
Lecz gdy zezwolisz, to prawdę za zmarłych
555
I za mą siostrę wypowiem otwarcie.
Wręcz ja pozwalam, a gdyby twe wstępy
Zawsze tak brzmiały, mniej byś mnie raziła.
Wręcz ci więc powiem; żeś ojca zabiła,
Nie przeczysz. Jestli haniebniejsze słowo,
560
Równo czy słusznym czyn był, lub niesłusznym?
Ja zaś dowiodę, że żadne cię prawo,
Lecz podszept złego podmówił człowieka,
Z którym przestajesz. — Pytaj Artemidy,
Za co w Aulidzie wszelakie powiewy
565
Wstrzymała, albo ja dam ci odpowiedź,
Bo ona zmilknie. Ojciec więc mój niegdyś,
Jak wieść, wczasując w gaiku bogini,
Spłoszył jelenia, pstrej barwy, rogala,
A nad ubitym zaś rzucił przechwałkę.