Przejdź do zawartości

Strona:PL Sofoklesa Tragedye (Morawski).djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ELEKTRA.

Tego, by od was gdzieś uciec najdalej.

CHRYSOTHEMIS.

I o to życie już nie dbasz zupełnie?

ELEKTRA.

Pięknem me życie, że podziw aż budzi.

CHRYSOTHEMIS.

Byłoby pięknem, by rozum ci służył.

ELEKTRA.

       395 Nie ucz, bym względem mych drogich złą była.

CHRYSOTHEMIS.

O nie! Chcę tylko, byś władcom uległa.

ELEKTRA.

Ty się tak składaj, nie dla mnie ta droga.

CHRYSOTHEMIS.

A przecież pięknem, nie upaść wśród szału.

ELEKTRA.

Padnę, gdy trzeba, na służbie rodzica.

CHRYSOTHEMIS.

       400 Lecz ojciec, wiem to, wybaczy co czynię.

ELEKTRA.

Te słowa wniosą ci poklask złych ludzi.

CHRYSOTHEMIS.

A ty czyż rady nie posłuchasz mojej?

ELEKTRA.

Nie, jeszczem chyba przy pełnym rozumie.