Strona:PL Smolik - Po drodze.pdf/53

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.




    ∗                              ∗

    Lub wleczem dni nasze i serc tęsknotę,
    jak pusty kadłub zabłąkanej łodzi —
    ślepi na jutrznie świtań jasno-złote,
    ślepi na burzę, co w nas gromem godzi,
    głusi na wycie głodnej słońca fali,
    ku niebu sine wzdymającej ciało; —
    a gdzieś, tuż przy nas, tysiąc serc się pali,
    a gdzieś, tuż przy nas, tysiąc serc skonało!

    Lecz nam — cóż większe nad nasz ból krzyżowy?
    Od złudnej męki jakaż sroższą jawa?
    Jakoż nam zwracać pochylonej głowy
    tam, kędy pobok z bólu czyn się stawa,
    kędy się tysiąc serc ofiarą darzy?

    Gdy krew nam trują zgasłych dni szaleje,
    gdy nam niemocy łzy ściekają z twarzy,
    jakoż nam z wami iść w bój Prometeje?...
    Jakoż ocierać nam łzy owych źrenic,
    co płaczą ojców pohańbionych zbrodnią?
    Jakoż zgłodniałym nieść plon złotych pszenic
    i ciemnym świecić duszą, jak pochodnią?...