Strona:PL Smolik - Po drodze.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



ELEKTRA.

Jedna myśl, żądza jedna kąsa dziewy serce;
w młodem licu przedwcześnie ostre bruzdy ryje.
Jeden krzyk brzmi jej w uchu, syczy, szczeka, wyje,
krzyk, co przebija mury, budzi z snu morderce.

Niewolna żądzą tą li dla niej dziś już żyje, —
napojem ust i strawą onaż jej codzienną,
z którą w podziemiach bytu pieści się i kryje,
jak z przeznaczenia wiedzą gorżką, nieodmienną.

A topór, króla rdzawy krwią, pod progiem domu
śni o czynie z Oresta nieomylnej dłoni —
(blada kapłanka pomsty wiernie nad nim czuwa).

O biada! nie dość krwi, nie dosyć klęsk ogromu!
Straszliwy dniu, gdy syn matczynej sięgnie skroni!
Już ciemne Fatum stąpa, mrokiem świat zasnuwa...