Strona:PL Smolik - Po drodze.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



OTTON ERYK HARTLEBEN.
ZWIĘDŁY LIŚĆ.

Zaplątał się w jej włosy zwiędły jeden liść,
gdym z nią zstępował ścieżką w dół z lesistej góry
ów raz ostatni. Skryta radość wezbrała we mnie,
kiedym w zwichrzonych włosach ujrzał zwiędły liść,
niemego świadka przeżytych z nią świętych upojeń;
więc uśmiechnięty radośnie zstępowałem z nią,
a po koronach drzew biegł szczęścia wonny wiew!

I nim przed nami błysła miejskich domów biel,
wyjąłem skrycie zwiędły liść z jej dumnej głowy.
A kiedym znów jej drogich szukał oczów,
co poglądały syte i przymglone w dal,
pytanie mi rzuciła: co wyjąłeś z włosów?

W milczeniu pokazałem. — Ciemny obłok krwi
przysłonił twarz jej bladą. Ale zaraz
uczułem, że pragnienie we krwi mamy jedno —
i nagły blask pożądań i oddania żar
uderzył nas; rozwartych ust jej wargi drżały;
w piersi mej biło serce, jak na trwogę dzwon!...

Ująłem dłoń jej drżącą i do moich warg
w ostatnim, długim przycisnąłem pocałunku, —
a po koronach drzew szeleścił szczęścia wiew...