Strona:PL Slonski-O zolnierzu tulaczu 027.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Słuchał Jurek, słuchał, gniew w nim wzbierał srogi...
— Polska, czy nie Polska! bierzcie za pas nogi!

— Ani car wasz dla nas, ani my dla cara,
bo wy nam nie para, a my wam nie para! —

Rzekłszy to, do swojej rzucił się zagrody,
czapką niewidymkę wdział i szybkochody,

zrobił krok i stanął w środku matecznika,
kędy światło dzienne nie wszędzie przenika.

Cieszył się Jurkowi, jak zawsze Miś stary,
mruczał wojowniczo, prostując swe bary,

i, będąc najlepszej myśli i nadziei,
kazał wielką wojnę otrąbić po kniei.

Zaszumiały drzewa groźnie i ponuro,
zatrzeszczały dołem, zachwiały się górą.

Ozwało się echo gdzieś blisko, gdzieś blisko,
obudziło krzykiem senne uroczysko.

Przybiegł Wilk z Wilczycą kędyś z Wilczych Dołów,
wyjrzał Lis, co właśnie wyruszał na połów,