Więc raz jeszcze stąpił — zaczepił o górę.
szczytem wielkiej góry zrobił w majtkach dziurę.
Przeląkł się i skoczył jeszcze raz wylękły —
— Nie zobaczy matuś, że majtki mi pękły! —
Lecz o, dziwy, dziwy! Boże miłościwy!
zginęły mu z oczu góry, lasy, niwy...
Wszędzie pełno ludzi, śmiech i krzyk, i wrzawa...
— A dyć to Warszawa, Panienko łaskawa! —
Idzie Nowym - Światem wedle Kopernika,
ręką dziurę w majtkach wstydliwie zatyka,
idzie przez Krakowskie, sroma się i wstydzi,
niepomny, że nikt go w tej czapce nie widzi.
Tak do Zamku dobrnął i stanął, jak wryty —
orzeł prawosławny nad bramą przybity.
orzeł prawosławny, czarny z pazurami,
z dwiema koronami nad dwiema głowami.
— Jezu Nazareński! toć to gmach królewski!
Czyżby tutaj mieszkał sam ich król moskiewski? —