Strona:PL Sen o szpadzie i sen o chlebie 057.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

baczenia, zemsta śmiertelna pokoleń, zaklęta w drzewa, w żelazo, w garsteczkę ziemi cmentarnej?…
W zimowy mrok, w ciężką godzinę, kiedy wicher śródnocny tnie i śwista czarnemi polami, kiedy rwie w dal, zdzierając wiotkie śniegi ze skib skostniałych, a zaspami pęta obumarłe drzewa i zasypuje przegniłe krzyże, kiedy głuchy jęk stęka nad siołami, miotają się w nocy rozjuszone brzozy cmentarza. Rózgi ich sieką wicher z wściekłością, ciskają się w tył i naprzód gałęzie, tną w opętaniu konary, usiłując w szale swym smagać ugór ten o zaklęsłych mogiłach, poprzekreślany od krzyżów nadgniłych.
Ten jest sekret brzóz, który wydał chłop bardzo stary:
Pod żelaznym pomnikiem leży dziedzic rozległej włości tej. Za żywota swojego ciężko ten pan bił pańszczyźniany lud brzozowemi rózgami. A gdy nareszcie umarł i poszła o tem po wsiach, po drogach, po polach, ponad rzeki radosna wieść, — i gdy nareszcie w oczach ludzkich przyciśnięty został w głębokiej ziemi ciężkiem bardzo żelazem pomnika, z pod jednej pachy wyrosła mu brzozowa rózga, z pod drugiej pachy wyrosła druga brzozowa rózga… Bezsilne, złożone ręce dały się opasać zwojem miękkich, jak len, białych korzeni, a zgniłe serce karmi drzewa sokami żywymi. I oto brzozy lecą ku górze, coraz wyżej, coraz wyżej. A strzały ich rosnąć tak będą pod wiecznem niebem, aż do skończenia ludzkiej pamięci.

R. 1909.