Strona:PL Sacher-Masoch - Wenus w futrze.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Sniadanie!
Przynoszę na tacy kawę i klękam przed łóżkiem.
— Kawa, proszę jaśnie pani.
Wanda odsunęła portyerę. Spojrzałem na nią zdziwiony niepomiernie. Głowa jej w obramowaniu rozwichrzonych włosów na tle białych poduszek i koronek wydała mi się jakby nie ta sama. Rysy straciły dawną miękkość, zaostrzyły się, przeciągły. W wyrazie oczu znużenie czy przesyt.
A może ona zawsze tem się odznaczała, a ja tylko w zaślepieniu tego nie spostrzegłem?
Obrzuciła mnie spojrzeniem zimnem i obojętnem z pewnym tylko odcieniem jakiegoś współczucia. W tej chwili wydaje mi się piękną nieskończenie i porywającą aż do szału. Krew mi uderza do głowy, a ręce poczynają tak drżeć, że nie mogę w nich tacy utrzymać. Zauważyła to i sięgła po szpicrutę leżącą na szafce nocnej u wezgłowia.
— Jesteś niezdarny — wykrztusiła, nachmurzając czoło.
Spuściłem wzrok, jak zażenowane dziecko, trzymam tacę tak silnie, jak tylko mogę, podczas gdy ona pręży się pod puszystem okryciem i wreszcie bierze filiżankę.


∗                    ∗

Dzwoniła. Jawię się natychmiast.
— List do księcia Corsini.
Biegnę do miasta i oddaję list księciu. Jestto młody, przystojny mężczyzna, o iskrzących, czarnych oczach, i, oniemiały z zazdrości, przynoszę jej odpowiedź.
— Co tobie jest? — pyta mnie jakby od niechcenia — pobladłeś tak mocno...
— Nie, jaśnie pani. Zmęczyłem się pospiesznym chodem.

∗                    ∗

Książę był na śniadaniu. Zajął miejsce u jej boku, podczas gdy ja musiałem usługiwać obojgu. Śmiali się, żartowali, nie krępując się mną zupełnie, jakby mnie na świecie nie było, jakbym przedstawiał manekina bez życia