Strona:PL Sacher-Masoch - Wenus w futrze.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Do tego się obowiązujesz, na to dajesz słowo honoru i składasz przysięgę.
— Pozwól, jeden jeszcze warunek...
— Nie! zapóźno już.
— Chciałem tylko zauważyć, że wolno ci robić ze mną, co ci się spodoba, bylebyś tylko nie zdała mnie na pastwę któremu ze swoich wielbicieli, gdyby się tacy znaleźli.
— O, co do tego możesz być spokojny. Do tego stopnia nie będę przecie okrutną.
— Daruj więc, że śmiałem cię o to posądzić — prosiłem, całując ją po rękach.
— Ej ty, ty! — groziła mi żartobliwie i, przytuliwszy twarz do mej twarzy, ozwała się po chwili: — Zapomniałeś coś bardzo ważnego.
— ?
— Abym zawsze nosiła ów płaszcz gronostajowy, który wywiera na ciebie tak wielkie wrażenie.
— Dobrze. Czy mogę już podpisać umowę?
— O, nie. Muszę tam dodać jeszcze pewne uwagi i warunki. Podpiszesz go dopiero na miejscu.
— W Konstantynopolu?
— Gdzieżtam! Namyśliłam się. Coby to była za przyjemność mieć niewolnika tam, gdzie ich ma każdy. Ja chcę tu, w społeczeństwie cywilizowanem, pozwolić sobie na taki egzotyczny eksperyment, a mianowicie mieć niewolnika nie z tytułu prawa lub zwyczaju, lecz przykutego do mnie przez moją piękność i miłość. Jest to dla mnie bardzo ponętne i niezwykłe. Na wszelki wypadek wyjedziemy stąd gdzieś, gdzie nas nikt nie zna i gdzie bez żenady możesz wykonywać obowiązki mego służącego.
— Więc nie na Wschód?
— Prawdopodobnie do Włoch: do Rzymu albo Neapolu.

∗                    ∗

Wanda siedziała na otomanie otulona w płaszcz obszyty gronostajami. Włosy rozpuściła w nieładzie, bujne, jak grzywa lwa. Całą istotą, zda się, zawisła rozkochana kobieta na moich ustach, jakby chciała wyssać ze mnie życie i duszę.
— Jak pięknym jesteś w tej chwili! — szepnęła do