Strona:PL Sacher-Masoch - Wenus w futrze.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Doprawdy, nie mogę pogodzić się z tą myślą. Jesteś niczym innym jak tylko waryatem.
— Albo twoim niewolnikiem.
— Czuję jednak jakąś dziwną żądzę w sobie, żądzę zdziewania się nad tobą tak, jak tego pragniesz. Lecz co ty biedaku poczniesz, gdy naprawdę, ale to naprawdę, stanę się katem dla ciebie, tak jak Dyonizyusz, który kazał wynalazcę żelaznego wołu wsadzić naprzód do wnętrza tej bestyi i piec, aby się przekonać, czy jęki męczonego podobne będą do ryku zwierzęcia. A nuż ja będę takim Dyonizyuszem?
— Bądź nim — jestem na to przygotowany. Należę do ciebie w zupełności, czy będziesz dobrą, czy złą, piekielnie szatańską...

∗                    ∗
„Mój najdroższy!

Nie życzę sobie wcale, abyś się ze mną widział dziś i jutro. Możesz do mnie przyjść dopiero pojutrze wieczorem, już jako mój niewolnik.

Twoja władczyni Wanda“.


Słowa: „Jako mój niewolnik“ były na bilecie podkreślone. Przeczytałem to kilka razy z rzędu i następnie wybrałem się na dłuższą wycieczkę w góry, aby tam wśród prześlicznej przyrody zagłuszyć w sobie poniekąd tęsknotę do mojej ukochanej i wymarzonej kobiety. Powróciłem dopiero na trzeci dzień, głodny, zmęczony i niewyspany. Mimo to przebrałem się natychmiast w strój wizytowy i udałem się o oznaczonej godzinie do niej.
Zastałem ją stojącą na środku pokoju. Widocznie spodziewała się mego nadejścia, bo była ubrana stosownie i w dodatku miała na sobie zarzucony ów płaszcz gronostajowy.
— Wando! — krzyknąłem od progu, oczarowany jej pięknością i chciałem rzucić się jej na szyję.
— Niewolniku! — odpowiedziała, odpychając mnie od siebie brutalnie.
— Oh, tak, władczyni moja — poprawiłem się, ukląkłem, całując brzeg jej sukni.