Strona:PL Sacher-Masoch - Wenus w futrze.pdf/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wreszcie szeleści jej ciężka suknia, która spływa po niej jak fala zielona. Ona idzie powoli krok za krokiem, rozmawiając z nim ciągle.
Ja, nie istnieję już dla niej na świecie. Ona nawet nie zadaje sobie trudu, by mię choć rozkazem obdarzyć.
— Płaszcz dla pani — rozkazuje on, nie myśląc naturalnie sam jej usłużyć.
W chwili, gdy zarzucam na nią płaszcz, on stoi ze skrzyżowanemi ramionami obok niej. Kiedy, klęcząc na kolanach wciągam na jej nogi futrzane buciki, ona opiera lekko rękę na jego ramieniu i pyta:
— I cóż było z lwicą?
— Skoro lwa, którego ona wybrała i z ktorym ona żyła, pochwycił inny — opowiadał Grek — położyła się lwica spokojnie na ziemi i przyglądała się walce. Nie pomagała mu — patrzyła również obojętnie, kiedy pod szponami przeciwnika, zbroczony krwią dogorywał, wreszcie... oddała się zwycięzcy, silniejszemu, bo taką jest natura... kobieca.
Moja lwica spojrzała w tej chwili na mnie szybko lecz dziwnie. Ogarnął mię strach, lecz nie wiem dlaczego. Czerwone światło poranka, znurzyło mnie, ją i jego... we krwi.

∗                    ∗

Nie położyła się w łóżku, lecz zrzuciła tylko swą balową tualetę, rozpuściła włosy, następnie rozkazała mi zapalić i siadła przy kominku, patrząc nieruchomo w żarzący się ogień.
— Czy potrzebujesz mnie jeszcze, pani? — zapytałem, a głos odmówił mi posłuszeństwa przy ostatnich wyrazach.
Wanda potrząsnęła głową.
Opuściłem pokój, przeszedłem przez galeryę i usiadłem nisko na schodach wiodących do ogrodu. Od strony rzeki pociągnął chłodny wiatr, wzgórza ginęły gdzieś daleko w różowej mgle, a nad miastem z wybijającemi się wysoko okrągłemi wieżycami świątyń, unosiła się przeczysta woń wiosny.
Na blado-błękitnem niebie drżały jeszcze gdzieniegdzie gwiazdy.
Rozpiąłem surdut i przycisnąłem rozpalone czoło do marmuru. Wszystko, co przeszedłem dotąd wydało mi