Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 255.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ryków muła o garbatym nosie i świńskim łbie, który dźwiga po górach pukawki, strzelające makiem.
— Chodź! Pokosztuj moich kopyt, jeśli masz odwagę! — kwiknął Billy.
Obaj stanęli dęba i byłoby przyszło do ostrego starcia, gdyby nie głuchy, chrapliwy i dudniący głos, jaki doleciał z prawej strony.
— Cicho bądźcie, dzieci! Niema się o co bić!
Odskoczyli od siebie, parskając ze wstrętem, gdyż zarówno muł, jak i koń nie mogą znosić głosu słonia.
— To Dwuogoniasty! — zawołał koń — Nie cierpię go, zwłaszcza gdy mówi. Mieć ogony z przodu i z tyłu, to stanowczo za dużo na porządne zwierzę.
— Jestem tego samego zdania! — zgodził się muł — Widocznie mamy wspólne upodobania!
— To dziedzictwo po matkach! — powiedział koń — Nie warto się tedy sprzeczać! Hej, czy jesteś przywiązany, Dwuogoniasty?
— Naturalnie! — odparł słoń i zaśmiał się całą trąbą. — Stoję u pala i słyszałem wszystko, coście gadali. Nie bójcie się, nie przyjdę do was!
Woły i wielbłąd mruknęły półgłosem, że ani im się śni bać się Dwuogoniastego, ale woły dodały zaraz po cichu:
— Przykro nam, że wszystko słyszał. Mimo to faktycznie tchórz zeń wielki!
Potem zaś spytały głośno: