Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 243.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słyszałem bowiem wyraźnie brzęczenie żelaznych kółek i łańcuszków, jakich mnóstwo bywa na kulbakach tych zwierząt. Działa górskie składają się z dwu części, które łączą się w chwili stosownej, a w ten sposób na grzbietach mułów można je wynieść wysoko, po stromych ścieżkach, na których tylko zmieścić się może kopyto tego, zręcznego bardzo, zwierzęcia. W kraju górzystym działa te oddają wielkie przysługi.
Za mułem nadbiegł wielbłąd, długie jego nogi gięły się niezdarnie i ślizgały po błocie, przytem kręcił na wszystkie strony głową, niby zabłąkana i przestraszona kura. Nauczyłem się oddawna języka zwierząt, nietylko dzikich, ale i obozowych, przeto mogłem doskonale rozumieć, co mówią.
Był to widocznie ten sam wielbłąd, który obalił mój namiot, gdyż zawołał do muła:
— Co czynić? Dokąd uciekać? Wiodłem bój z jakąś białą, wiotką istotą, która wzięła kij i wymaściła mnie porządnie po głowie i grzbiecie. Co czynić dalej?
Ucieszyłem się, słysząc, jak został ukarany przez drąg namiotu, zaś muł odpowiedział:
— Więc to ty i twoi krewniacy narobiliście tyle zamieszania w obozie? Czekajcież, oćwiczą was, gdy tylko się rozwidni. Tymczasem pozwól, że ci dam małą zaliczkę.
To rzekłszy, wierzgnął dwa razy, aż zabrzęczała uprzęż i zadudnił wielki brzuch wielbłąda, niby bęben.