Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 222.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


Sziwa, ten, który ziarnem ponapełniał kłosy,
Ten, co wiatrami włada, ziemią i niebiosy,
Każdemu dał stworzeniu rozkazy łaskawe
Co ma jeść, więc jedne mięso mają, inne trawę.
Każdy go słuchać musi, od muszki do króla,
Bo włada szczęściem wszystkich, nędzą się
rozczula.
Sziwa jest światem, a świat Sziwą!
Mahadeo! Mahadeo!
Wielbłądom osty, wołom zaś paszę dał Sziwa,
A karmiąc swe dziecię, matka czuje się
szczęśliwa.


Piosence tej towarzyszył mały Tumai żwawem bębnieniem, zwłaszcza przy końcu każdego wiersza (gdzie, bez względu na związek, zwykło się czynić pauzę przy śpiewie). Po pewnym czasie chłopiec uczuł znużenie i legł u stóp Kala Naga na sianie i zasnął.
Niebawem i słonie zaczęły kłaść się jeden za drugim, jak to zwykły czynić zawsze, a jeden tylko Czarny Wąż stał ciągle na samym końcu rzędu, chwiejąc się powoli, rytmicznie z jednej nogi na drugą. Kołysał się ciągle, a nastawiwszy uszu, chwytał ciche pogłosy nocnego życia puszczy.
Dochodziły stamtąd przedziwne szmery, a były tak sharmonizowane, iż tworzyły razem ów hymn, zwany ciszą. Chrzęściły bambusy, przewijały się w gęstwie niewidzialne stworzenia, trzepotały skrzydłami budzące się nocą ptaki (budzą się one częściej, niż sądzą ludzie) i huczały dalekie wodospady.