Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 218.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale pamiętaj sobie! — dodał Sahib Petersen — pełna kedda, to nie jest miejsce odpowiednie dla dzieci!
— Więc już nigdy nie będę mógł skoczyć z palisady do środka? — spytał z żalem malec.
— Owszem! — powiedział, uśmiechając się, Sahib — Gdy zobaczysz jak tańczą słonie, przyjdź prędko do mnie, a dam ci pozwolenie spacerowania po wszystkich keddach w górach Garo.
Rozbrzmiały głośne śmiechy, bo powszechny pośród łowcami żart ten oznacza tyle, co słowo: nigdy. Znajdują się wprawdzie w głębi dżungli obszerne, wydeptane polany, zwane salami balowemi słoni, ale natrafić na nie trudno, a już nikt chyba nie widział nigdy ich tańca. To też kiedy pyszałek jakiś opowiada niestworzone rzeczy, zadają mu pytanie:
— A widziałeś taniec słoni?
Kala Nag postawił chłopca na ziemi, a malec, złożywszy ponownie głęboki ukłon, pobiegł do matki, karmiącej młodszego syna, i oddał jej otrzymaną monetę srebrną. Za chwilę cała rodzina siedziała już na grzbiecie Kala Naga, który kroczył w szeregu wierzgających, kwiczących i trąbiących zwierząt w stronę nizin. Pochód ten był pełen przygód i niepokojów, bo schwytane słonie ciągle wywoływały trudności.
Gruby Tumai szorstko dziś obchodził się z Kala Nagiem, bo był zły, natomiast malec nie posiadał się z radości. Wszakże zwrócił nań uwagę sam Sahib