Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 210.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak jest, prócz mnie, Czarny Wąż nikogo i niczego się nie boi! — zwykł był mawiać Gruby Tumai, syn Czarnego Tumaja, który odbył ze słoniem wyprawę abisyńską, a wnuk Tumaja, Przyjaciela Słoni, który był świadkiem schwytania go — Tak jest! — dodawał — Karmimy go i pielęgnujemy już od trzech pokoleń, a dożyje on jeszcze czwartego!
— I mnie się też boi Czarny Wąż! — twierdził mały Tumai, dziesięcioletni chłopiec w przepasce na biodrach, służącej mu za cały kostjum, prostując się w całej swej półtorałokciowej okazałości. Chłopiec ten, stosownie do rodowej tradycji, miał, gdy dorośnie, zająć na grzbiecie Kala Naga miejsce swego ojca i wziąć w rękę, wypolerowany dłońmi dziada i pradziada, ankus, ciężki, żelazny hak, służący do kierowania słońmi.
Chłopiec wiedział, co mówi. Urodził się w cieniu Czarnego Węża, bawił się końcem jego trąby, a gdy nauczył się chodzić, prowadził olbrzyma do boju i nigdyby nie przyszło do głowy Kala Nagowi opierać się rozkazom, wydawanym cieniutkim, dziecięcym głosikiem. Wiedział, co znaczy mały Tumai od dnia jego urodzin, kiedy to gruby Tumai podniósł maleńką, brunatną istotkę do oczu słonia, rozkazując mu pozdrowić niemowlę, jako swego pana.
— Tak — twierdził mały Tumai — On mnie się boi! — Na dowód tego szedł do Kala Naga, wymyślał mu