Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 147.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a płetwy zawiedzionego rabusia oddalały się zwolna ku morzu.
Przy końcu miesiąca października foki zaczęły wynosić się z przylądka Pawłowskiego, całemi stadami i rodami wędrując na pełne morze. Ustały teraz boje o miejsce i „gołowąsy“ mogły zabawiać się do woli, bez przeszkody.
— Za jakiś rok — zapewniała Kotika matka — zostaniesz również „gołowąsem“, teraz jednak musisz nauczyć się polować.
Udali się oboje na pełny ocean, a matka uczyła Kotika wszystkiego, co trzeba. Niebawem umiał tedy spać na fali, leżąc na grzbiecie, z założonemi płetwami i nosem sterczącym z wody, przyczem przekonał się jak niezrównaną kolebką są długie, falujące nurty Oceanu Spokojnego. Kiedy Kotik doznał uczucia łaskotania po skórze, matka powiedziała, że poznał już teraz „szczypanie wody“, które oznacza zbliżanie się wielkiej burzy morskiej. Musiał tedy płynąć co sił, by uciec na czas.
— Niebawem — dodała — sam będziesz wiedział w którą stronę zwracać się w takich razach, tymczasem jednak musimy podążać w ślad świni morskiej, istoty garbatej, ale niezmiernie mądrej.
Tuż przed niemi mknęło szybko stadko garbatych delfinów, a Kotik starał się im nadążyć.
— Powiedzcież, jak się dzieje, że wiecie dokąd płynąć? — pytał, sapiąc z wysiłku.