Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 063.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wają, nie pijemy z tych samych źródeł, nie polujemy wraz z niemi, a nawet zwłoki nasze znajdują się daleko od ich trupów. Wszakże sam wiesz, że nikt do dziś dnia nie wspomniał ci o bandar-logu.
— Prawda! — przyznał Mauli, a słowo to zatętniło donośnie w ciszy, jaka nastała, gdy Balu zamilkł.
— Wszystkie ludy dżungli wygnały imię ich z pamięci swojej. Małpy są głupie, złe, niechlujne, bezczelne, nie posiadają odrobiny wstydu, a pałają jednem jeno pożądaniem, chcą, by ludy puszczy zwracały na nie uwagę. Ale nie zważamy na nie wcale, wówczas nawet, kiedy obrzucają nas orzechami, gałęźmi i różnem paskudztwem.
Zaledwo to wyrzekł Balu, z drzew posypały się orzechy, kamyki i gałązki, a jednocześnie rozległy się pomruki, skowyty i pełne złości skoki wśród konarów.
— Lud małp obłożony został klątwą! — zakończył Balu — Wiedz o tem!
— Tak, to prawda! — potwierdziła Bagera — Ale mimo to dziwię się czemu, Balu, nie zabezpieczyłeś przeciw nim chłopca?
— Czyż mogłem przypuścić, że wejdzie w komitywę z tą hołotą? Czyż mogłam go o to posądzać? Pfuj!
Nowe, coraz liczniejsze pociski zaczęły im spadać na głowy, to też oddalili się co prędzej, zabierając z sobą wychowanka.
Prawdą było to, co Balu mówił o małpach. Przemieszkują one na samych szczytach drzew, a ponieważ