Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 059.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jest mi to obojętne! — rzekł Balu, starając się ukryć, jak bardzo dotknęły go słowa wychowanka. — Powtórz Bagerze zaklęcia, których nauczyłeś się dzisiaj!
— Zaklęcia? A którego z ludów? — spytał Mauli, zadowolony, że będzie się mógł popisać umiejętnością, — W dżungli ludy mówią różnemi narzeczami, a ja znam wszystkie bez wyjątku!
— Nie pleć! Umiesz coś nie coś, ale daleko ci do doskonałości! — zauważył Balu i dodał, zwracając się do Bagery, — Widzisz, Bagero, jaką to wdzięczność otrzymuje w udziale nauczyciel. Ani jeden wilk nie podziękował mi dotąd za naukę. No, mów, skoroś taki mądry, jakie jest zawołanie ludów czworonożnych czasu łowów.
— Ja i wy jesteśmy jednej krwi! — zawołał Mauli głosem niedźwiedzi, dodając okrzyk właściwy ludowi niedźwiadków.
— Dobrze! — rzekł Balu. — A teraz powiedz hasło ptaków.
Mauli wygłosił to samo odmiennym akcentem, dodając krzyk sępa.
— A teraz hasło wężów! — rzekła Bagera.
Mauli wydał syk niepodobny do naśladowania potem zaś, zadowolony z siebie samego, podskoczył, zaklaskał w dłonie i usiadł okrakiem na grzbiecie pantery, waląc ją piętami po bokach i wykrzywiając się szkaradnie staremu Balu.