Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 018.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dżungli Hindostanu, bowiem jest to natrętny gałgan, wywołuje intrygi, plotkuje, wadzi jedne rody zwierząt z innemi, a przytem żywi się wstrętnemi odpadkami po śmietnikach wiejskich, pożerając nawet szmaty i kawałki rzemieni. Jednocześnie zwierzęta obawiają się szakala-pieczeniarza, popada on bowiem łatwo we wściekliznę, a w takim razie porzuca wrodzoną tchórzliwość, biega po całym lesie i kąsa każde stworzenie, jakie dosięgnąć może. Staje się tak strasznym, że sam nawet tygrys zmyka przed nim, wścieklizna bowiem, to największa hańba, jaka spaść może na zwierzę dżungli. Zwą ją one — devanee, czyli szaleństwem i chronią się przed owem złem na wszelkie sposoby.
— Wejdź i poszukaj! — odparł oschle wilk-ojciec — Chociaż, o ile wiem, niema tutaj żadnego pożywienia.
— Naturalnie! — rzekł przychlebnie Tabaki — Niema może jadła godnego wilka, ale mizerota, jak ja, zadowoli się bylejaką kosteczką! Czyliż nam — gidurlogom (ludowi szakali) — wolno przebierać i w pożywieniu?
Zaczął węszyć i niebawem wygrzebał gdzieś w kącie sarnią kostkę z odrobiną mięsa. Przykucnął i zaczął smacznie zajadać.
— Bardzo dziękuję za tak gościnny poczęstunek! — zawołał mlaszcząc językiem — Ach! Co za urocze młodzieńcy! — dodał, patrząc na młode wilczki — Jakże bystre mają oczy i to w tak młodym wieku!