Strona:PL Rudyard Kipling-Księga dżungli 017.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Noc nadchodzi, to pora łupów sępa Chila
I nietoperza Manga, i innego zwierza.
Ludy dżungli bój zaczną, lub wznowią przymierza,
Bo nadszedł czas turnieju, wielka łowów chwila.
Walczcież dzielnie, o ludy, póki dzień nie wstawa,
Szanując jednak wiernie stare dżungli prawa.
(Nocna pobudka ostępu).

Skwarny to był wieczór, kiedy około siódmej przebudził się wilk-ojciec, śpiący dotąd w jaskini, na płaskowzgórzu Seeonee położonej i zaczął przeciągać powoli, z namysłem łapy, chcąc wygnać rozleniwienie senne i przywrócić gibkość kończynom. Matka-wilczyca leżała z nosem utkwionym w czeredę czworga wilcząt, które ruszały się niespokojnie, piszcząc. Przez otwór wchodowy jamy zaglądała pyzata twarz miesiąca.
— Uu! — mruknął wilk — Czas na polowanie!
Właśnie chciał ruszyć na łowy, gdy nagle, we wnijściu zjawił się cień jakowegoś małego stworzenia o puszystym ogonie i zaskowyczał głos:
— Szczęśliw bądź zawsze, o wielki wodzu wilków! Niech ci się darzą dziatki, niech mają ogromne białe kły i niech w sercu swem nie zabaczą nigdy o nieszczęsnym głodomorze!
Głos ten wydawał szakal, zwany Tabaki-pieczeniarz. Marną ową stworą gardzą zazwyczaj wilki