Strona:PL Rolland - Colas Breugnon.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To sprawa gardłowa. Nie boimy się, ale zważno, Breugnon, że właściwie nie mamy prawa. On jest przedstawicielem władzy, a występować przeciw władzy, to znaczy brać na siebie wielką...
— Od-po-wie-dzial-ność! Czy tak? Dobrze! Oświadczam, że całą odpowiedzialność biorę sam na siebie. Uspokój się, Denis. Gdy widzę przed sobą zbója, zaczynam od rozbicia mu czaszki, a potem dopiero pytam jak się zwie: prokurator, czy papież? Tak być powinno i tak się stanie! Gdy bezład rządzi, rząd prawdziwy spocząć musi w rękach uciemiężonych!
Gangnot rzekł:
— Idę z tobą! Wziął w potężną łapę swój młot ogromny, oparł go o ramię i ruszył przodem wysoki, czarny, poważny, niby maszerująca wieża. Inni zaczęli się cisnąć skryci za bastjon jego olbrzymiego ciała. Każdy spieszył do domu po strzelbę, kuszę, młot, kosę lub siekierę. Rozpierzchli się, a mnie napadły wątpliwości czy wrócą. Wrócili, wprawdzie przerzedzeni trochę, ale zbrojni i zdecydowani.
Bardzo nam to było na rękę, żeśmy zastali drzwi ratusza otwarte. Pasterze byli tak pewni głupoty swych owieczek, tak dalecy byli od przypuszczenia, że oprą się rozpoczętej już