Strona:PL Rodzina kamieniarza.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
 — 12  —

zostać, gdy Jędrzej poszedł do Dąbkowej; przecież on mógłby umrzeć na ręku ojca? Już ja wolałbym polecieć dać znać żonie — rzekł Franio.
— To pewno, że chwile oczekiwania powrotu Jędrzeja były dla mnie może równie ciężkie, jak dla chorego; ale jeden z nas musiał zostać, bo czyż można było chorego zostawić samego? A czy ty myślisz, że przyniesienie takiej smutnej nowiny rodzinie jest mniej przykrym zadaniem, niż czuwanie nad rannym? Wierz mi, że tak ja, jak Jędrzej wolelibyśmy po 3 sążnie szabru utłuc, niż raz jeszcze znaleźć się w takich smutnych warunkach. Ale cóżby się działo na świecie, gdyby się usuwali ludzie od przykrych obowiązków? A gdyby ciebie, lub mnie spotkało podobne nieszczęście, a otaczający odmówili nam pomocy, wymawiając się tym, że im to sprawia przykrość, co powiedziałbyś na to? Boję się tylko, aby Dąbek nóg nie stracił, choćby zresztą do tego nie przyszło, dużo wody upłynie, nim znowu będzie mógł stanąć do roboty.
— Ale z czego będą żyli, nim on przyjdzie do zdrowia? — troszczyła się Pokorowa.
— Przypuszczam, że przedsiębiorca da mu jakieś wsparcie — pocieszał ją mąż, — inaczej nie wiem, jakby sobie dali radę. Dąbkowa jest słabowita, niewiele może zapracować, a dziewczęta są jeszcze małe. Pozostałaby im tylko żebranina.
— Ach, do tego chyba nie dojdzie! Dąbkowie są poczciwi ludzie i mają wiele przyjaciół, którzy im z głodu nie dadzą zginąć.
— Szkoda, że sami jesteśmy biedni — żałował kamieniarz — z chęcią pomógłbym koledze i przyjacielowi.
— Mój drogi, czyż ubodzy nie mogą w potrzebie przyjść uboższym od siebie z pomocą? Bę-