Strona:PL Robert Montgomery Bird - Duch puszczy.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  21  —

nosah istnieje, chociaż go sam nie widziałem. Pojawienie się jego w lasach okolicznych zapowiada, że Indyanie są niedaleko, lecz zarazem ślady jego napełniają otuchą serca osadników, gdyż w miejscach, gdzie Duch Puszczy przebywa, dzicy bawić nie śmią. Jest on dla nich zanadto silny i przebiegły: powiadają nawet, że napada niekiedy na wsie Osagów i morduje ich we własnych chatach. Kto przyniósł wieść o zjawieniu się Ducha Puszczy? — zapytał pułkownk, odwracając się do syna.
— Ryczący Ralf, Ralf Stackpole — odpowiedział Tom.
— Co? Ralf? Biegnij, chłopcze, do koni i każ parobkom, żeby ich troskliwie pilnowali.
— Nie troszcz się, ojcze, już przedsięwzięto środki ostrożności. Zaledwie poznaliśmy z daleka szanownego pana kapitana Ralfa, natychmiast sześciu regulatorow postanowiło czuwać przez całą noc nad bezpieczeństwem koni naszej osady. Strzegą oni i twojego Briareusa, kapitanie Forrester, gdyż niezawodnie on pierwszy ściągnąłby na siebie oczko pana Stackpole.
— Cóż to za jeden? — zagadnął Roland.
— Tęgi chłopak — odpowiedział Tom z uśmiechem. — Przed rokiem sam jeden bił się na Łące Niedźwiedziej z dwoma Indyanami i obu zabił, ale z drugiej strony ma szkaradny nałóg przywłaszczania sobie cudzych koni; nakradł on ich tyk dzikim, że mu tego nigdy nie przebaczą. Przytem jest bardzo roztargniony, bo częstokroć