Strona:PL Robert Montgomery Bird - Duch puszczy.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  267  —

stadniny będącej pod jego dozorem i wykradał konia z pod czujnego oka stajennych, naturalnie tylko dla żartu. Bo gdy rano strwożeni parobcy rozbiegli się szukać skradzionego zwierzęcia, Ralf przyprowadzał je śmiejąc się do rozpuku, że mu się figiel udał.
Zacny kapitan Stackpole, żyjąc w przyzwoitem towarzystwie, musiał zrzec się dawniejszych dosadnych wyrażeń. Powiadano jednak, że czasami, idąc do robotników w pole, gdy obejrzał się wokoło, a widział, że nikt na niego nie patrzy, wynagradzał sobie ciężki przymus i uderzywszy się rękami po bokach, krzyczał kilkakrotnie na cały głos:
— Niech mię grom roztrzaska! Kukuryku!
Natana nikt więcej nie widział. Nie można nawet było się dowiedzieć, gdzie się obraca, mimo że Roland umyślnie jeździł kilka razy do Kentuky, ażeby go odszukać. Pamięć jednak o nim nie zaginęła w rodzinie Forresterów i po wielu upłynionych latach dzieci a potem wnuki Rolanda i Edyty wymawiały z rozrzewnieniem zupełnie niezrozumiałe dla obcych nazwiska. Krwawy Natan, Dżibbenenosah, Duch Puszczy.

koniec.