Strona:PL Robert Montgomery Bird - Duch puszczy.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  230  —

sądnie, a jeżeli wciąż będziesz sypał obelgami, to nigdy do końca nie dojdziemy. Przyszedłem potargować się trochę z tobą, a gdy wysłuchasz moich propozycyj, może wkońcu będziesz nieco dla mnie względniejszym.
— Jeżeli masz mi jaką propozycyę uczynić — mówił Roland, usiłując gniew pohamować — to mów krótko i prędko lub idź precz.
— Naprzód chciałbym wiedzieć, kto zamordował Piankishawa i jego dwóch towarzyszów i kto wyprawił na tamten świat pięć czerwonych skór w dolinie Biami. Zabić takich wprawnych do boju wojowników nie tak to łatwo, jak złorzeczyć i przeklinać. Ty musisz wiedzieć kto ich pomordował.
— Gdy przyjdzie kolej na ciebie, będziesz ich mógł sam o to zapytać odpowiedział Roland.
— To być może — mruknął z pewną obawą Daniel Doe — zawsze radbym jednak wiedzieć, jak wygląda Duch Puszczy.
— Mam nadzieję, że go ujrzysz, gdy ci wyryje krwawy krzyż na piersi — odpowiedział Roland nie rozumiejąc prawie, co ma Duch Puszczy wspólnego ze śmiercią Indyan, zabitych przez Natana.
— Nie chcesz mówić? Ha, mniejsza o to. Powiedz mi przynajmniej, kto jest ów dyabeł biały, umalowany jak Indyanin, którego Wenonga usiłuje zamienić na przyjaciela?
— Czy żyje on jeszcze? — zapytał Roland.