Strona:PL Robert Montgomery Bird - Duch puszczy.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—  93  —

się wcale, że ze wstrętem zbliża się w te miejsca, bo i ja omijam je zdaleka. Jeżeli jednak masz jakie obawy, pozwól iść naprzód w te ruiny, stojące u wnijścia parowu, przekonam się, czy w nich bezpiecznie.
Roland, dostrzegłszy chatę tak blizko, że ją można było dokładnie ogarnąć wzrokiem, a zarazem zauważywszy że niespokojność Cukierka znikła, nabrał otuchy. Jednakże postanowił udać się do środka wraz z Natanem, aby przekonać się o stanie budowli, której miał powierzyć bezpieczeństwo najdroższej istoty, ukochanej siostry.
Chata stanowiła niegdyś obronny dom, z bardzo grubych, okrągłych pni zbudowany; stała ona nad samym brzegiem parowu, wśród którego wrzała rzeka w łożysku, nastroszonem skalistymi złomami. Chała składała się z dwóch izb, oddzielonych sienią, biegnącą na przestrzał. Sterczące nazewnątrz belki okazywały, że niegdyś dokoła domu dach wystawał na wszystkie strony, stanowiąc podsienie, dające mieszkańcom dogodną zasłonę od skwaru promieni słonecznych. Pale ostrokołu otaczały front i tył budowli, tworząc dwa małe dziedzińce i służyły za rodzaj szańca w razie napadu dzikich dla mieszkańców, broniących osady. Tylne zagrodzenie dosięgało aż do brzegów parowu, który prawie prostopadłą ścianą zbiegał do rzeki i nie potrzebował innego opatrzenia nad to, jakiego mu sama udzieliła przyroda. Ale były to tylko szczątki dawnych zabudowań. Pale ostrokołu, mianowicie z frontu, były