Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 2 344.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wynalazków, co? Czy też są produktem tej szarej masy „konserwatorów”, tego tła społecznego. Tak? A jeśli tak, to skończyłem — zawołał zaciekle, podkręcił wąsy, otrzepał klapy, wyciągnął mankiety i gotów już był do zajadłej dysputy.
— Skończ pan ostatecznym wnioskiem — powiedział wolno Trawiński.
— Jednostki wybitne, które, jak pan mówi, prowadzą świat, te geniusze sztuki, wiedzy, czynu, uczucia i t. d., to tylko bezwiedne instrumenty, przez które wypowiada się ich rasa, naród, czy państwo, które ich z siebie wyłoniło. Ich wielkość jest w zupełnej proporcyi do wielkości środowiska. Oni są wklęsłem zwierciadłem po to, żeby w niem odbijać i ogniskować wszystkie marzenia, pragnienia i potrzeby swego narodu. Dla tego trudno przypuszczać, żeby wśród papuasów urodził się Kopernik lub Hoene-Wroński.
— Podobnymi faktami przekonam pana, że jest inaczej, że geniusze nie są wytworem swoich ras, a czemś zupełnie innem, ale pierwej opowiem starą legendę o genezie geniuszów: Kiedyś, dawno, było źle pomiędzy ludźmi, źle pomiędzy zwierzętami, źle wśród całej przyrody, źle wśród jaskiń, źle wśród puszcz, źle w głębiach wód i źle w nieskończonościach. Panował zły bóg Chaos i jego dzieci: Zazdrość, Nienawiść, Przemoc, Głód i Mord. Wszyscy walczyli przeciw wszystkim, więc jękami i płaczem rozbrzmiewały długo przestrzenie, aż zbudziły z zadumy Indre, spoczywającego w głębiach wszechświata. Słuchał długo, spojrzał na ziemię i patrzył, aż serce wezbrało mu współczuciem i zdrój boskich łez, jak deszcz pereł, popłynął w przestrzenie i kilka z nich rozpryśniętych padło na ziemię; z nich powstali i powstają