Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 1 327.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kopia z Cimabuego, ale lepsza od oryginału, ja panu daję słowo, że lepsza, bo ona kosztuje całe tysiąc rubli, co? — zawołał, zobaczywszy wątpiący uśmiech na ustach bankiera.
— Zobaczmy, ja bardzo lubię Madonny. Ja swojej Mery kupiłem Murrilowską Madonnę, jej to sprawia przyjemność mieć w swoim pokoju taki obraz, to czemu ja nie miałem kupić?
Obejrzeli w ten sposób kilkadziesiąt obrazów i stanęli przed wielkiem mitologicznem malowidłem, zajmującem pół ściany i przedstawiającem Wejście do Hadesu.
— To duża sztuka — wykrzyknął z podziwem Knaabe.
Endelman zaczął objaśniać treść obrazów, ale mu żywo przerwał Grosglick.
— To jest zwykły grabarz, a to jest głupi obraz, po co malować takie smutne rzeczy! Jak zobaczę pogrzeb, to ja się później muszę leczyć, bo mnie przez parę dni boli w sercu. Kto ma umrzeć to się nie utopi!
— Drugi numer koncertu, proszę panów do salonu! — zapraszała Endelmanowa.
— Powinszować państwu takiej galeryi, powinszować! — wołał bankier.
— Co oni będą wiprawiać w salonie?
— Służę panu programem, tam jest wydrukowane.
Bernard podał mu długi pasek surowego jedwabiu, ozdobiony ręcznemi malowidłami, na którym był po francusku wypisany program.
Wrócili do salonu, gdy się już przyciszyło, bo wynajęta para popisywała się jakimś dyalogiem francuskim.
Mężczyźni skupieni przy drzwiach od bufetu, słu-